niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział I

Dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole, a już czuje jak ze mnie ucieka życie. Pomimo zapewnień rodziców i psychologów, tak niestety do nich chodzę, że będzie dobrze czuję się jakby skazano mnie na śmierć. Nie lubię poznawać nowych ludzi. Wolę usiąść w cieniu i poczytać. Nie zawsze taka byłam, kiedyś byłam wesołą nastolatką z zadziornym charakterem, nie powiem, że jestem teraz stałam się spokojna i opanowana. Nie, po prostu zaczęłam unikać ludzi i blokować emocje. Książki zaczęłam czytać jak trafiłam na oddział psychiatryczny gdy dostałam ataku histerii i skoczyłam z okna w moje 14 urodziny wszystko pamiętam jakby to było zaledwie wczoraj.
"Czerwiec, słońce świeci, ptaszki śpiewają a ja siedzę w w swoim pokoju i się nudzę. Dziś moje urodziny, jestem o kolejny rok starsza, 14 lat tyle minęło odkąd przyszłam na ten cholerny świat. Wszystko mnie dobija, nie chcę aby śpiewano mi sto lat, nie chcę tych wszystkich prezentów i życzeń, tych wymuszonych uśmiechów. Wiem, że mnie nienawidzą, a dlaczego bo jestem inna, bo mogę sprawić, że drzewo urośnie z malutkiego nasionka w potężną rośnie w kilka sekund. To przecież nie moja wina, taka się urodziłam. Dostałam dar, który okazał się przekleństwem. Mam tego dość tej wszech obecnej obłudy, dość tego okropnego życia. Stanęłam przed szeroko otwartym oknem, wykrzyczałam całemu światu jak bardzo go nienawidzę, jak bardzo chcę być normalna ale nie mogę. Słyszę wołanie mamy, tłum gości i mojego psa. Nie chce litści, chce tylko spokoju. Słyszałam jakieś krzyki z dołu abym się uspokoiła, ale byłam na nie głucha. Weszłam na parapet i spojrzałam w dół, od ziemi dzieliło mnie 6 m. Zamknęłam oczy, powiedziałam dwa słowa "Żegnaj świecie" i skoczyłam." Dzisiaj od tego incydentu minęły dwa lata i wcale nie żałuje tego co zrobiłam. Co prawda gdym nie skoczyła nigdy bym nie pokochała kogoś kto nie istnieje.
-----
Zadzwonił dzwonek, przyspieszyłam aby nie spóźnić się na pierwszą lekcje. Pod salą pojawiłam się w ostatniej chwili. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia usiadałam w ostatniej ławce przy oknie. Nauczycielka zaczęła swój monolog nie słuchałam jej, patrzyłam przez okno na rozmawiających, przytulających i śmiejących się przyjaciół, pary. Obserwowałam ich przez całą lekcje. Kiedy do dzwonka zostało 5 minut zaczął padać deszcz wszystkie osoby zza okna zaczęły się jednocześnie śmiać i uciekać do budynku. Mimowolnie uśmiechnęłam się, uśmiechnęłam się szczerze, pierwszy raz od kilku lat. 
-----
Reszta lekcji  minęła podobnie jak pierwsza. Kiedy dzień w szkole się zakończył chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Jednak kiedy wychodziłam z szatni zaczepił mnie jakiś chłopak.
- Cześć, ja jestem tu nowy i mam pytanie.
- Tak? - powiedziałam cicho.
- Czy może wiesz jak dojść na ulicę Mozarta(przy.aut. większość ulic jest wymyślona przeze mnie)? - spytał.
- Ja tam mieszkam i jak chcesz mogę ci wytłumaczy jak tam.... - 
- Mam pomysł może pójdziemy razem? Hmm... - powiedział przerywając mi wypowiedź.
- Okay. - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
Pod czas drogi szatyn zadawał mi bardzo dużo pytań, a ja odpowiadałam na nie z wzrokiem utkwionym w ziemi.
- Hej, spójrz na mnie. - powiedział mój towarzysz. 
Podniosłam powoli głowę i spojrzałam mu w oczy.
- Czego się boisz? Coś się stało? Jesteś taka cicha, praktycznie nic nie mówisz tylko odpowiadasz na moje pytania, nic po za tym.
- Nieważne. To nic takiego. - powiedziałam i spuściłam głowę.
Podniósł mi ręką podbródek i spojrzał w oczy, w jego była troska. Chwila troska, nie lubię gdy ktoś się nade mną lituje.
- A właśnie, że ważne. Obserwowałem cię przez cały dzień. Masz śliczny uśmiech, szkoda, że pojawia się na twojej twarzy tylko się zapominasz.
- Ja tylko…. Obserwowałeś mnie? - spytałam zdziwiona.
- Wiesz postanowiłem, tak jak bohater pewnej książki nie odmawiać sobie prostych przyjemności. Jedną z nich jest patrzenie na pięknych ludzi, on też tak uważał. - powiedział.
Wiedziałam o kim mówi. Można powiedzieć, że skopiował jego słowa, a i tak to było słodkie.
Staliśmy tak jeszcze przez chwilę. Myśli błądziły mi po głowie, jest przystojny i taki słodki, ale… ja go nie kocham. Kocham kogoś innego, kogoś kto nie istnieje.
- Ale ja nie jestem piękna…. - odpowiedziałam cicho i ruszyłam naprzód. Spojrzałam w tył stał w miejscu.
- Stój. - krzyknął i pobiegł w moim kierunku.
_____________
 Tak się prezentuje rozdział pierwszy po roku nie obecności. Czekam na komentarze. Buźaki :*

czwartek, 25 grudnia 2014

Powracam po roku + promocja bloga

To hej , wiem przypomniałam sobie po roku, że mam bloga XD . Ale trochę wydoroślałam przez ten czas i myślę, ze dzięki temu mój blog będzie dużo dojrzalszy. Rozdział nie długo no i chciałam wam powiedzieć o blogu pewnego herosa, tak Demigod, dopiero zaczyna więc dajcie się chłopakowi rozkręcić :) . Oto link do bloga Jasia http://polboskieopowiesci.blogspot.com/ . To do zobaczenia.
Buźka
Zdjęcie wiadomo po co XD